Małgorzata Szablowska, szefowa Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska obiecywała nam kilka tygodni temu, że sprawa usunięcia trującej, ropopochodnej hałdy z terenu byłego Dozametu, będzie dla niej najważniejsza.
W ostatni wtorek spotkała się właśnie w tej sprawie z Józefem Suszyńskim, starostą nowosolskim, który jest odpowiedzialny za usunięcie toksycznej mazi. – Mój poprzednik sugerował staroście przeprowadzenie dodatkowych badań – mówi M. Szablowska.
– Stanowczo to odradziliśmy, bo to tylko strata czasu. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska już dawno te badania wykonał – tłumaczy. – Teraz najważniejsze są trzy sprawy: oszacowanie kosztów usunięcia ,,trucizny”, uregulowanie stosunków własnościowych w taki sposób, żeby grunt ten przeszedł na rzecz skarbu państwa oraz wystąpienie z wnioskiem do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska o utylizację odpadów – wyjaśnia szefowa inspektoratu.
Dziś na terenie Dozametu mają pojawić się pracownicy WIOŚ, który sprawdzą, czy jest jeszcze możliwe zebranie odczytów ze starych piezometrów, czyli specjalnych otworów do badania warstw wodonośnych.